3000 złotych – tyle przeciętnie wydała w tym roku czteroosobowa rodzina na tygodniowe ferie zimowe w nadmorskim pięciogwiazdkowym hotelu. Dużo taniej, choć bez wyżywienia, kosztował pobyt w nadmorskim apartamencie. Którą formę wypoczynku częściej wybierają Polacy? I jak w liczbach wygląda zimowy ruch turystyczny na Wybrzeżu? Branża hotelarska podsumowuje pierwsze miesiące roku.
Nad polskim morzem utrzymuje się dobra koniunktura turystyczna, a tegoroczna zima pod względem liczby turystów jest porównywalna do poprzedniej. Jak wynika z danych serwisu rezerwacyjnego VacationClub, hotele zanotowały czteroprocentowy wzrost obłożenia względem analogicznych miesięcy ubiegłego roku.
Koniunktura utrzymuje się na dobrym poziomie, przy niewielkim wzroście cen. Noclegi, zarówno w hotelach, jak i apartamentach, są w tym roku droższe jedynie o około 5 proc., jednocześnie z wyprzedzeniem można skorzystać z promocyjnych ofert sezonowych.
Na tygodniowy pobyt w dobrym hotelu czteroosobowa rodzina przeznaczyła w tym roku średnio 3000 złotych. Dwa razy mniej – bo ok. 1500 złotych – trzeba było zapłacić za wynajęcie apartamentu. Różnica może wydawać się spora, jednak oferty hoteli zawierają zazwyczaj pełne wyżywienie, podczas gdy w apartamencie śniadania i obiady trzeba dodatkowo dokupić lub trzeba je przygotowywać samodzielnie. – Apartamenty na wynajem posiadają aneksy kuchenne z kompleksowym wyposażeniem i większość gości decyduje się na samodzielne przygotowanie posiłków. Jednak, jak wynika z naszych szacunków, sukcesywnie wzrasta zainteresowanie pobytami z wykupionym śniadaniem – w tym roku taką opcję wybrało 20% więcej gości niż w 2018 r. Są też tacy, którzy wykupują pełne wyżywienie w pobliskich hotelach – mówi Krystyna Wróblewska z VacationClub.
Ci, którzy zdecydowali się na pobyt w hotelu, zazwyczaj korzystają ze wszelkich dostępnych udogodnień. – W nadmorskich hotelach wyraźnie widać rosnące zainteresowanie usługami spod znaku Wellness, czyli zabiegami pielęgnacyjnymi na twarz i ciało oraz masażami. Porównując z zeszłoroczną zimą, liczba korzystających z tego rodzaju relaksu wzrosła w tym roku o około 11 proc. – mówi Magdalena Rybicka, dyrektor ds. sprzedaży sieci hotelowej Zdrojowa Invest & Hotels.
Korzystając z hotelarskich statystyk, można zauważyć także inne ciekawe trendy – Generalnie w branży turystycznej ma miejsce coraz więcej spontanicznych rezerwacji, czyli dokonywanych na ostatnią chwilę. Inaczej jest jednak w przypadku ferii – tylko 10 proc. rezerwacji to tak zwane last minute, dokonywane tuż przed przyjazdem. Prawie połowa rezerwujących pokój robi to w terminie do trzech tygodni przed pobytem, a pozostałe rezerwacje wpadają z jeszcze większym wyprzedzeniem. – wylicza dyrektor ds. sprzedaży Zdrojowa Invest & Hotels i dodaje: – Nic dziwnego, w końcu termin ferii jest ustalany z dużym wyprzedzeniem i obejmuje tylko dwa tygodnie, tym samym warto wcześniej wiedzieć, gdzie i jak je spędzić.
Jeżeli pogoda dopisze, turystów nad Bałtykiem nie powinno być mniej niż w roku ubiegłym. – Ciągle obserwujemy tendencję wzrostową, jeśli chodzi o popularność polskiego wybrzeża. Dlatego spodziewamy się obłożenia zbliżonego do ubiegłorocznego – zaznacza Krystyna Wróblewska.
Magdalena Rybicka szacuje: – Oczekujemy przesunięcia większej liczby turystów z marca na przełom kwietnia i maja, co wynika to z wyjątkowo późnego terminu Świąt Wielkanocnych. Rodzinne spędzanie tego czasu poza domem jest coraz bardziej popularne, a wiosenny spokój wypoczynku nad morzem kusi wielu Polaków. Tegoroczny kalendarz podpowiada, że wystarczy wziąć 3 dni urlopu, żeby cieszyć się dziewięciodniową majówką, i potrzeba siedem dni, żeby mieć dwutygodniowy urlop. Podejrzewamy zatem, że najlepszy wiosenny okres nadejdzie w drugiej połowie kwietnia.